19 i 20 sierpnia, na błoniach Stadionu Narodowego w Warszawie odbyły się Mistrzostwa Burgerowe. Całą imprezę organizowało Żarcie na Kółkach, które co roku pozwala mieszkańcom cieszyć się food truckami przynajmniej kilka razy do roku. Miałam przyjemność i zaszczyt uczestniczyć w mistrzostwach jako sędzia. Wygrałam konkurs i dzięki temu przypadło mi w udziale ocenianie burgerów.
Bart Burger
Jak to wyglądało? Na początku dostałam kartę sędziowską z nazwami food trucków biorących udział w konkursie oraz 10 kuponów na napoje. Podchodziłam bez kolejki do wybranego wozu, pokazywałam kartę i dostawałam burgera do zjedzenia i ocenienia. Swoje oceny od 1 do 10 musiałam wpisać na kartę, którą pod koniec oddałam organizatorom. Miałam na to czas w sobotę od godziny 12 do godziny 20, a w niedzielę od 12 do 16. Ocenić 20 burgerów to nie lada gratka, więc musiałam odpowiednio rozłożyć swoje siły oraz zebrać małą armię, która pomagała mi dojadać resztki ;)
Frodo Burger
Ok. 15 ze wszystkich burgerów miało standardowy rozmiar, a reszta była w rozmiarze mini na ok. 4 kęsy. Jeden z burgerów był tak ogromny, że spokojnie mogłyby się nim najeść 3 osoby! Niektóre burgery podawano na tackach, inne zawinięte w papier, jeszcze inne w specjalnych, zamykanych naczyniach papierowych na wynos. Najłatwiej było zjeść te w papierze, bo przekrojone na pół idealnie się gryzło. Te na tacce niestety ciężko było zjeść, żeby coś z nich nie wypadło - tylko mini burgery tak podane zjadało się dobrze.
Slow Food
Oceniałam głównie smak, ale plusowały u mnie food trucki, które pytały o stopień wysmażenia mięsa - ma to dla mnie znaczenie, bo lubię mocno wysmażone! Niektóre miały niestety twarde mięso, co zaniżało od razu punktację, bo burger traci wtedy na jakości. Oceniałam nawet bułki, bo i one mają znaczenie. Oprócz mięsa, skupiłam się też na dodatkach. Niektóre były przesadą i zostały wepchnięte do bułek chyba tylko po to, żeby było oryginalnie, co się niestety nie sprawdziło. Na przykład taki burger z arbuzem już po jednym gryzie cały był rozmoknięty (arbuz składa się w 92% z wody). Inne były po prostu za zwyczajne, nijakie.
Burger Park
Mimo wad, smakowało mi większość burgerów, ale tylko 3 oceniłam najwyżej. Były to:
- Kill Grill Burger & Sandwich Bar, gdzie w smaku wyczułam mój ukochany kmin rzymski, sos był wyśmienity (aioli truflowe i chutney!), bułki pieką według własnych receptur, a ogórki wymiatały.
- Bart Burger, bo choć na początku podeszłam do niego sceptycznie, to podany w czarnej bułce, z serem pleśniowym i gruszką był wręcz fenomenalny. I mówię to ja, która za serem pleśniowym nie przepada.
- Food Revolta - tu na początku dowiedziałam się, jakiego burgera dostanę i także sceptycznie do tego podeszłam. Myślałam że połączenie mango, mięty i papryki konserwowej będzie przesadą, ale tak bardzo mi zasmakowało, że zjadłam połowę, choć miałam jeść tylko po gryzie, żeby się nie przejeść.
Beef'N'Roll
W mistrzostwach wygrał Kill Grill Burger & Sandwich Bar, z czego bardzo się cieszę! Drugie miejsce zajął Burger Park, który zaserwował chilli burgera z serem wypływającym z mięsa oraz naczosami, a trzecie Beef'N'Roll z pysznym guacamole i idealną cebulką.
To był świetnie spędzony czas i naprawdę wspaniałe doświadczenie. Fajnie jest spróbować tych wszystkich smaków, podyskutować o nich z innymi, ocenić, a później wspominać i polecać innym.